wtorek, 3 września 2013

Chapter 1

*Hope's Point Of View*

Sobotni wieczór.
Społeczne samobójstwo, czyli ci, którzy, podobnie jak ja w tej chwili, nie mieli planów lub nie dostali zaproszenia na imprezę wieczorną. Chociaż czułam to, co reszta nastolatków. Skończyło się zatrzymaniem w domu ze szlabanem.

Szalone dwa tygodnie wcześniej.
Przypominam sobie, jak nerwowe ukłucie niepokoju napełnia moje wnętrze. Jak staram się walczyć z dziwnym uśmiechem na mojej twarzy.
To było wtedy. W Brooklynie, w Nowym Yourku. Ale to? To jest teraz, w Los Angeles, w Californii. Jestem na to gotowa.

- Kochanie, taksówka już jest! - Usłyszałam dźwięki kroków po schodach. Ostatni raz spojrzałam w lustro, wzdychając z niepowodzeniem. O ile mogłam to nazwać metamorfozą, zrobioną podczas wycieczki z dołu do mojej sypialni, a następnie do drzwi frontowych. Musiało wystarczyć.

Obeszłam mieszkanie, by znaleźć telefon i klucze. Udałam się szybko do salonu, gdzie mój wujek i ciotka oglądali razem film.

- Zobaczymy się później! - uśmiechnęłam się, uderzając głową we framugę drzwi. Byłam zdesperowana, by pilnie wyjść z domu.

- Baw się dobrze tej nocy, skarbie! I hej, jeżeli zmienisz zdanie na temat powrotu do domu, byłbym szczęśliwszy, gdybym Cię odebrał. - Mój wujek wołał kiwając głową, jednak szybko wybiegłam z domu, zanim zdąrzy zmienić zdanie.

Scooter, masz go kochać, nawet jeżeli jest zbyt opiekuńczy. Ale daje mi dach nad głową, więc nie narzekam.

Poczułam wibrację mojego telefonu. Wyciągnęłam go z wylnej kieszeni moich spodni i odblokowałam, by przeczytać nową wiadomość. To od Isabel, mojej najlepszej przyjaciółki.

"Dał się nabrać? Pospiesz dupsko! Ta impreza jest MEGA! xx"

Zachichotałam nerwowo i próbowałam zignorować uczucia w moim brzuchu, ostrzegając mnie przed czym, co robię.

"On nie ma pojęcia ;) xx"

Wzięłam głeboki oddech. Jest już jednak za późno, aby teraz się wycofać. Skłamałam, o moich planach na dziś, więc muszę to ciągnąć.

"Poproszę na 34 Silverwood"

***


Dorastając, zawsze wiedziałam, że jestem inna, niż reszta dzieci w szkole.

Nie mam żadnej innej rodziny. Moja mama zaszła ze mną w ciążę, gdy miała siedemnaście lat. Była w moim wieku. Wychowywałam się w mieszkaniu z jedną sypialnią, w Brooklynie, które, w porównaniu do bogatych mieszkań moich rówieśników z klasy, było skromne. Moja mama została wyrzucona na ulicę przez rodziców, gdy powiedziała im o ciąży. Dla rodziny katolickiej to było brak szacunku i czystości, czyli coś niewybaczalnego. Musiała utracić konakt z rodziną, a co najważniejsze, z jej starszym bratem.

To nie była jedyna rzecz, która mnie różniła, choć nastoletnia ciąża była szokującą wiadomością. Moja matka nazywała się Jessica, Jessica Braun, a mój wujek to Scooter Braun. Jeszcze miesiąc temu, nie myślałam, że kiedykolwiek spotkam Scootera, ale po wypadku wszystko sie zmieniło... Każdy czyn życia codziennego przypominał mi Nowy Jork i grób mamy ... część mnie umarła razem z nią, ale dziś? Będzie inaczej.

 ***

Gdy tylko weszłam do ogromnego domu, dym uderzył w moje ciało. Moje serce zaczęło bić tak szybko, że mogłam usłyszeć echem swój puls w uszach. Przecisnęłam się między obcymi ludzi. Dom był przepełniony pijanymi nastolatkami, muzyka włączona na maksymalną głośność, a ludzie zaczepiają Cię na każdym kroku.

- Zobaczcie, kto wreszcie raczył sie pojawić! - usłyszałam za sobą piskliwy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Issy, z kieliszkiem w ręku. Uścisnęłam ją ciepło i odwróciłam sie do kolesi, którzy stali z nią, żeby sie przywitać. Był to Cody i Jake.

Lubię Cody'iego. Podpisał kontrakt z moim wujkiem i jest na prawdę słodki, odkąd go poznałam. Jego najlepszy przyjaciel, umawia się z Issy od ponad roku. Wspólnie tworzymy paczkę.

- To szaleństwo Iss! - zachichotałam.

- Mówiłam Ci! - wytknęła mi język. - Masz już drinka?

Uniosłam brwi z irytacją. Widziała przecież, że jeszcze nigdy nie piłam.

- Okej, dobrze inteligentna dupo*! - odparła zirytowana. - Chodź, wezmę Ci jednego. Zarzuciła swoje miękkie, platynowe blond włosy na ramię i chwiejnym krokiem ruszyła w strone stołu z napojami, które znajdowały sie w pomieszczeniu obok. Ruszyłam za nią.

- Jesteś pewna, że możemy po prostu to wsiąść?

Issy zachichotała i zaczęła tworzyć rożne kolorowe substancje, a następnie przelała je do dwóch szklanek.

- Pij! - nakazała.

- Czekaj, nie ma mowy! Pachnie obrzydliwie! Nie będę pić czegoś takiego jak... alkohol! - protestowałam nerwowo odsuwając szklankę w jej kierunku.

- Hope, ogarnij sie! Boże, nie kłamałaś, gdy mówiłaś, że nigdy wcześniej nie byłaś na prawdziwej imprezie. - zastanawiała sie z rozbawieniem na ustach.

Zarumieniłam sie wściekle. Nienawidziłam tej świadomości, że nie jestem doświadczona w tych rzeczach. Wadą było, że przy mamie, nic nie mogłam zrobić. Widziała każdy twój ruch.

Issy zachichotała, gdy zmrużyłam oczy i zaczęłam kaszleć, gdy surowy napój uderzył w moje gardło.

- Jezu, co ty tam dodałaś? - krzyknęłam, próbując sie ogarnąć.

- Tylko trochę wódki... - mrugnęła. - Ale hej, pierwszy drink jest zawsze najgorszy. Zrobisz sobie jeszcze jeden i pokochasz to skarbie!

- Zrobić sobie jeszcze jeden? - zdziwiłam sie, a moje brwi zmarszczyły sie tak samo jak czoło.

- A może on mógłby go zrobić? - trąciła mnie, dyskretnie wskazując w stronę wysokiego blondyna, patrzącego w naszą stronę. - Idę podziękować Rachel za zaproszenie nas ..

- Poczekaj, nie możesz mnie zostawić! - krzyknęłam, patrząc jak przeciska sie przez tłum ludzi w domu Rachel.

- Porozmawiaj z nim! - odczytałam z jej ust. Zostałam sama.

Poczułam panikę, jednak kolejny raz przypomniałam sobie o dzisiejszej nocy i dlaczego właściwie tu jestem. Otworzyłam butelkę, tą, którą wcześniej użyła Issy i zaczęłam tworzyć inną substancję. Co w tym złego?

Zerkając w kierunku blond faceta, zauważyłam jak mi sie przygląda, posyłając mi uroczy uśmiech. Spuściłam wzrok rumieniąc sie, gdy zauważyłam jak zbliżał sie do kuchni. Nagle zatrzymał sie by przyjrzeć mi sie z bliska, a następnie cofnął sie jakby nieśmiały, by posłać mi kolejne spojrzenie.

Co do cholery ?

Przesunęłam moje ciało widząc, że stoje na drodze postaci za mną. Za późno. Zderzyliśmy sie i zostałam odepchnięta na ścianę, krzywiąc sie z bólu, z rozlanym piwem w ręku.

Chłopak zorientował sie, i zaczął kurczowo trzymać sie swojej skórzanej kurtki, nie zadając sobie trudu, by pomóc mi wstać.

- Kurwa uważaj! - warknął gniewnie.

- Um .. Przepraszam, nie zauważyłam Cie! To .. To był wypadek, naprawdę! - mój głos sie urwał, gdy podniósł głowę, by spojrzeć na mnie. To Justin Bieber.


**Justin's Points Of View**

To samo gówno, inny dzień.

Chodzi mi kurwa o to, że ja nawet nie chcę tu dziś być. Ale Twist wciągnął mnie w to od kiedy zaczął spotykać sie jedną z dziwek, która tu dziś jest. Jestem mu trochę winien, za bycie moim skrzydłowym.**

Naomi jest tu jednak, jedyną osobą w grupie, do których dzwonię sporadycznie nawet gdy mam żadnych innych lepszych opcji. Więc myślę, że jeśli dziś ją tu coś zaciągnęło i nie ma kogoś lepszego wokół, moge pokazać jej dobrą zabawę.

- Chcesz iść na górę? Nudze sie tutaj... Naomi zatrzepotała rzęsami i wbiła swoje piersi w moją klatkę piersiową. Ona jest desperatką i może to pociągnąć.

- Jest okej. - wzdychnąłem. Muszę być dla niej miły, zanim z nią zamieszkam.

- Cóż, będę czekać więc jeśli zmienisz zdanie .. Daj mi znać. - rzuciła sugestywnie i dumnie odeszła, a ja podziwiałem jak jej krótka sukienka ledwo zasłania jej tyłek.

Tak myślę, że dam jej znać później...

Uśmiechnąłem się do siebie z podziwem, sprawdzając ekran telefonu. Geo był bardziej niż wkurzony, że Twizzy i ja naskoczyliśmy na niego, gdy mieliśmy gówno do zrobienia, ale hej, muszę zrobić sobie przerwę.

- Daj mi kurwa spokój! - syknąłem, ignorując dwanaście wiadomości od niego.

Skierowałem się do kuchni po dolewkę. Dostrzegłem, że każdy facet patrzy w moim kierunku.

No cóż, nie w moim, tylko jej.

Dziewczyna stała przy stole pełnym różnych butelek, nalewając sobie drinka.

To faktycznie trochę urocze.

Dziwie się, w jaki sposób ci kolesie patrzą na nią. Te pijawki patrzą na nią jak na kawałek mięsa, gotowy do gwałtu i nie podoba mi się to. Na jeden kurwa kawałek.

Te "tygrysy" mnie znają, moją reputację, wiedzą co jestem w stanie zrobić, a jeżeli nie, to prasa jest tego świadoma.

- Kurwa uważaj! - warknąłem wkurzony. Przysięgam, jeżeli jest to tylko kolejna dziwka, próbująca zwrócić na siebie moją uwagę ..

Słyszałem nerwowe jąkanie i przeprosiny. Uspokoiłem się, gdy zdałem sobie sprawę, że to był tylko wypadek. Czekam na więcej.

To ona. Skarb, który zauważyłem wcześniej.

Jej skóra była opalona, miała jasną cerę, kilka kresek na powiekach i puder na twarzy w kształcie serca.

Jej niebieskie oczy przypominały ocean, otoczone długimi rzęsami. Jej długie, ciemne włosy układały się w fale, i opadały lekko na plecy. Poszczególne kosmyki, zostały starannie schowane za ucho.

Miała na sobie dopasowane, ciemne jeansy, lakierki i brzoskwiniowy przecięty top, który nie wymagał wysiłku, by dostrzec jej chudą, wygiętą sylwetkę. Cholera.

- Przepraszam kochanie. - odpowiedziałem szybko, czyszcząc sobie gardło.

Spodziewałem się omdlenia lub jakiegoś dziewczęcego chichotu, ale tylko poprawiła ubrania i obróciła się z otwartymi ustami.

Naprawdę? Tylko tyle, kiedy uratowałem ją od bandy tych nieudaczników? Suka.

- Serio masz zamiar zmarnować wszystkie moje drinki i potem odwrócić się, bez szacunku dla mnie? - warknąłem, zatrzymując się na jej drodze

- Słucham? - uniosła brwi z niedowierzeniem.

- Nie wiesz, kim jestem? - splunąłem. Mam jej już dosyć.

Jasne, mogła dobrze wyglądać, ale ta laska nie wygląda jakby była na luzie. Ma jakiś elegancki styl. Wiem, że to wszystko nastawienie, ale to coś, czego nienawidzę w dziewczynach.

- Tak .. Wiem, kim jesteś. - mruknęła, unikając kontaktu wzrokowego. - Mój wujek jest um.. Twoim menedżerem?

- Poczekaj, jesteś siostrzenicą Scooter'a? - patrzyłem na nią z niedowierzeniem.

Kiwnęła głową,obgryzając nerwowo paznokcie.

- Czy on wie, że tu jesteś? Huh - uśmiechnąłem się przebiegle.

Strach,który przebiegł po jej twarzy,powiedział mi,że Scooter o niczym nie wie. Zaśmiałem się morcznie stając obok niej.

- Tak,więc..Hope,prawda?

- Tak - odpowiedziała szorsto, rzucając mi mordercze spojrzenie .

- Powinnaś być ostrożniejsza, nie zbliżaj do nich się tak kurewsko blisko ponownie, jeżeli nie chcesz by twój wujek Scooter dowiedział się, że tu jesteś - przerwałem będąc zirytowany faktem, że ona wcale nie jest zaabsorwowana

Dlaczego ona nie była zainteresowana?

- Szantaż?! - Hope wykrzyknęła z niedowierzaniem, próbując się wyrwać
.
Moje dłonie owinęły się wkół jej nadgarstków, jednocześnie pociągając ją by się zatrzymała. Gdy dotknąłem jej skóry, przeszły mnie dziwne dreszcze. Ona wstrzymała oddech, też to poczuła.

- Jesteś dziwką, wiesz to? - syknąłem jadowicie w jej stronę, wzmacniając uścisk i próbując ignorować
 zmianę temperatury.

- Więc ty zachowujesz się jak kutas! - odpowiedziała, gryząc się w język kilka sekund po tym jak słowa wypłynęły w jej ust.

- Więc cieszę się,że to uczucie jest wzajemne, kochanie!

- Czy teraz możesz mnie poprostu puścić? -  błagała Hope ze zmartwieniem rosnącym na jej gładkiej twarzy. Jej niebieskie oczy ciemniały, co ja przyjmowałem jako strach.

- Jesteś zabawna Hope Braun - uśmiechnąłem się poluzowując uścisk, ale jej całkowicie nie puszczając.

Na twarzy Hope widniała dezaprobata.

- Myślałam, że jestem dziwką?

- Mówię dużo rzeczy...Nie wiem, jesteś taka niewinna - wzruszyłem bezczynnie ramionami.

- Nie znasz mnie - westchnęła ostrożnie, wyszarpując i ruszając w przeciwnym kierunku

Zacząłem śmiac się do siebie na widok jej reakcji. Myślami wróciłem do dnia kiedy Scooter pierwszy raz wspomniał o tym, że ma siostrzenicę, która będzie mieszkała razem z nim.

*Wspomnienie*

- Poprostu ostrzegam Cię Justin....Mam nadzieję,że wszystko dotyczące Hope jest dla Ciebie jasne?

- Nie jestem głuchy - odpowiedziałem monotonnie.

 Scooter zmienił wyraz, uroczyście kontynuując swoją gejowską mowę.

- Ona jest moim słoneczkiem, jest niewinna i lepiej dla niej, żeby taka została. Więc nawet nie myśl, żeby wykorzystać ją do jednych ze swoich gierek kiedy ją spotkasz. Jeżeli tak się stanie, to osobiście zrobię z Ciebie gówno!

- Zrozumiałem...

***
Teraz jestem tutaj i po spotkaniu z nią jestem przekonany bardziej niż kiedykolwiek, że złamię tą zasadę Scootera.

Zrobisz mnie gównem, jeżeli nie będę się od niej trzymał z daleka, tak Scooter? Wyzwanie przyjęte.



~***~

*“Okay fine smart ass!” - nie wiedziałam jak to dobrze przetłumaczyć, więc przetłumaczyłam praktycznie dosłownie.
**wingman - jedyne tłumaczenie jakie znam, znalazłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Oto pierwszy rozdział tłumaczenia fanfiction "Demons"! Jak wrażenia?

Wielkie podziękowania dla Kamili, która pomogła mi częściowo w tłumaczeniu! Postanowiłam, że będzie ze mną tłumaczyć :)

Jest to moje, jak i Kam, pierwsze tłumaczenie fan fiction, wiec prosimy o wyrozumiałość ;)

Autorka opowiadania prowadzi konto na twitterze @hopebraun więc jak ktoś chce, prosze o follow.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Pytania, uwagi, zastrzeżenia prosimy kierować tu lub na nasze twittery: @Shinn_x i @kams_x

Enjoy!

PS. 6-13 września mnie nie ma, sprawy szkolne, Kam tu rządzi xx

- shinn i kams xx


12 komentarzy:

  1. zapowiada się świetnie :) z pewnością tłumaczenie jest inne od pozostałych. powodzenia w dalszych rozdziałach ;) xx / @niallerous

    OdpowiedzUsuń
  2. To tłumaczenie zapowiada się świetnie :) Jest całkiem inne od poprzednich i to mi się podoba :) Życzę powodzenia w dalszym tłumaczeniu, Xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam sobie ten rozdział na historii hihi i świetnie się zapowiada!
    Czekam na kolejny rozdział x.
    @Gomestin

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś kolejną osobą, której to napisze: nie pisze się tekstów, opowiadań wyśrodkowanym tekstem.To jest najgorszy z możliwych błędów, dziewczyno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę nic z tym zrobić, takie jest CSS/Szalbon, który pobrałam.

      Usuń
    2. Mogę ci pomóc to zmienić, to serio nie jest problem, starczy poszperać w ustawieniach

      Usuń
  5. genialne opo, czekam na więcej
    @ShawtyManeJB98

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu świetnie! Idealnie przetłumaczone, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawie się zaczyna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To już jest świetne, chociaż przypomina nieco Danger'a...

    OdpowiedzUsuń
  9. KURCZE. Świetne tłumaczenie.
    Zapowiada się zjawiskowo.
    Jestem ciekawa dalszych losów.
    Proszę o informowanie mnie na Twitterze.
    @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń